Deszcz
Kot siedzi na murku, gdy nie pada deszcz.
Nagle, zaraz za nim, na trawniku pod drzewem pojawia się wiewiórka. Piękna.
Kot ją słyszy, odwraca głowę, ale się nie rusza. Po chwili znowu odwraca głowę i siedzi dalej - nie mogę się powstrzymać - z głupim wyrazem twarzy.
Chyba udaje, że nic się nie stało, tak jak ja, czasami.
Ale to nie koniec. Wiewiórka buszuje za plecami kota, parę metrów od niego, pewnie szuka orzechów, albo czegoś. I nagle w kadrze pojawia się drugi kot, mniejszy od pierwszego, ale bardziej pręgowany. Biegnie w stronę wiewiórki, przystaje, biegnie... W każdym razie - zbliża się do niej.
Tymczasem pierwszy kot wciąż siedzi na murku i udaje, że wszystko gra.
Wiewiórka delikatnie zaczyna się wycofywać. To daje asumpt drugiemu kotkowi do pogoni. Zaczyna biec za nią, coraz szybciej i bardziej zdecydowanie. Znikają za budynkiem.
Po pięciu sekundach kot wraca, sam. Przystaje przy pierwszym kocie i rozgląda się. Wiewiórki nie ma.
Stoimy tak sobie we trójkę, wiewiórki nie ma, jesień.
Zaraz zacznie padać.